niedziela, 15 kwietnia 2012

Miłe powitanie

10.04
Odnalazłem Alice. Dawno jej nie widziałem, zmieniła się. Oczywiście moim zdaniem na lepsze- zrobiła się silniejsza fizycznie i psychicznie. Ojciec były dumy.
Rok po moim wyjeździe wzięła ślub z Jeremiah'em Qiunn'em, okolicznym lekarzem. Ciągnie swój do swego, moja siostra także szkoliła się na konowała. Razem prowadzili mały "szpital", o ile można tak to nazwać.
Pewnej nocy przybłąkał się do nich ranny mężczyzna. Oczywiście nie odmówili mu pomocy. Niestety okazał się być członkiem jednego z okolicznych gangów. Gdy jego koledzy po niego przyszli, podziękowali jak potrafili najlepiej- kulka dla Jeremiah'a za obronę swojej żony przed odebraniem jej małżeńskiej czci i kobiecej godności. Obili ją i zgwałcili. To wydarzenie obudziło w niej prawdziwą krew Stoner'ów. Jak tylko pozbierała się do kupy, ruszyła w poszukiwaniu gangerów, aby odpłacić im pięknym za nadobne. Oczywiście nie sama, o pomoc poprosiła okoliczny oddział Posterunku. Im też to było na rękę, te bandziory za długo panoszyły się na strzeżonym przez nich perymetrze. Definitywnie dostali to na co zasłużyli, teraz służą za przestrogę dla innych szukających tu przygód, wisząc przed wjazdem do miasta.
Cieszę się, że w Alice obudziły się rodowe geny, szkoda tylko, że taki sposób. Siostrzyczka oczywiście nadal robi, co robiła, tylko teraz pod opieką Posterunku. Razem osadzili się w starym bunkrze podziemnym, niezła nora, ale daje dobrą ochronę. Trzeba będzie nad nią popracować, przyda się jakaś wieża obserwacyjna, bo z tej dziupli niewiele horyzontu widać.
Przedstawiła mi swoich "opiekunków/podopiecznych" (wiadomo, kto ich łata po bojach za miejsce w bunkrze). Większość ekipy to żółtodzioby, ale widzę, że da się z nich coś wyciągnąć. Po kolei, w skład ekipy wchodzą-Leo "Opylacz", Sara "Łasica", Johnny T., Mały Tommy, Ira McFee, Lloyd "Brzydal". Zobaczymy, co ich Posterunek nauczył na szkoleniach wstępnych.
Po wymianie uprzejmości zapoznali mnie z aktualnym stanem w mieście. Niezły syf zaczyna się tu tworzyć, wszelkie zło pustyni ciągnie do miasta jakby było wielki magnesem. Bandziory, mutki, nawet moloch, wszystko się tu kręci. Widać miasteczko za długo miało święty spokój. Trzeba będzie zakasać rękawy i oczyścić Mink Creek z pustynnego syfu, w końcu to my, Stoner;owie od zawsze się i nie troszczyliśmy. To miasto to my.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz